W kolejnej już (piątej!) odsłonie naszych półkolonii, podczas dwóch tygodni lipca, przeżyliśmy radosny wspólny czas z dziećmi.
Pierwszy tydzień pod hasłem: Głowa, ramiona, nogi, stopy należą do Jezusa! koncentrował naszą uwagę na tym, by docenić, jak wspaniale zostaliśmy stworzeni przez Pana Boga i okazywać Mu wdzięczność za to, czego na co dzień, być może, już nie dostrzegamy. Cieszyliśmy się wspólnie z dzieł naszych rąk, mówiliśmy o tym, jak cudownie można się posłużyć własnymi nogami, a jak wiele mogą one zniszczyć, zastanawialiśmy się, jak możemy wykorzystywać nasze oczy, uszy, czy nasz umysł do dobrych lub złych rzeczy.
W drugim tygodniu, którego hasło przewodnie brzmiało: Woda, ogień, ziemia, powietrze - żywioły w rękach Stwórcy mówiliśmy o tym, jak Pan Bóg posłużył się wymienionymi żywiołami, by wspomóc człowieka, by się jemu objawić, albo by go ukarać. Omawianie każdego "żywiołu" oparte było zawsze na dwóch historiach biblijnych. Staraliśmy się wyciągnąć z każdej historii życiową lekcję i ważną dla nas prawdę.
Każdego dnia wykonywaliśmy twórcze prace plastyczne (czasem nie tylko jedną), braliśmy udział w konkursach, śpiewaliśmy z ogromnym przytupem, dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się, spędzaliśmy czas na dworze, bawiliśmy się, czytaliśmy książki, oglądaliśmy bajki w naszym wakacyjnym kinie, graliśmy wszyscy w Fasolki (były one grą numer 1 na tych półkoloniach). W pierwszym tygodniu sadziliśmy kwiaty na terenie obok szkoły i potem o nie dbaliśmy. Każdy też, zupełnie mimo woli, uczył się "opieki" nad małym dzieckiem, bo był z nami paromiesięczny Benio, który razem z nami spędzał ten czas...
Najtrudniejszy, jak zwykle, był ostatni dzień każdego turnusu, gdy przychodziło się pożegnać... bo było nam naprawdę dobrze razem!