Piątkowy wieczór był czasem, gdy nasi uczniowie chętniej niż zwykle przyszli do szkoły.
A to za sprawą spotkania z wyjątkowymi postaciami – Ambrożym Kleksem i Adasiem Cisowskim. W rolę tego pierwszego wcielił się jeden z szóstoklasistów – Marcel. Uczniowie klasy 6a pod opieką wychowawczyni zaproponowali młodszym kolegom i koleżankom wstąpienie do wyjątkowej akademii. Na początku każdy (nawet dorosły) przyjmował nowe imię, oczywiście rozpoczynające się na literę „A”. Od tej pory mogliśmy się zwracać do siebie tylko w nowy sposób.
Potem dwie grupy adeptów rywalizowały ze sobą w takich konkurencjach jak: mowa, którą przekonacie pana Kleksa, by was przyjął do swej szkoły, najwierniejszy portret profesora, najszybsze przyszycie guzików (a nie było łatwo, bo były takie na nóżce, z dwiema i czterema dziurkami). Drużyny sprawiły się rewelacyjnie, zawody skończyły się remisem. Potem już wspólny seans czwartoklasistów filmu w reżyserii K. Gradowskiego oczywiście w atmosferze wspólnego biesiadowania pod opieką wychowawców i nieocenionej p. Stasi.
Podczas, gdy młodsi już oddalali się na spoczynek, starsi uczniowie konfrontowali dzieło literackie Kornela Makuszyńskiego z adaptacją filmową z 1960 r. Potem były wieczorno-nocne harce z wykorzystaniem latarek i dłuuuuuuga noc niekoniecznie przespana, za to zakończona wspólnym śniadaniem ze świeżymi bułkami z piekarni i resztkami pysznych wypieków przygotowanych przez mamy.